Proszę przeczytaj moją historię.
To był piękny, zdrowy mały kotek...bielutkie maleństwo - cały jego miot szybko się "rozszedł". On też szybko trafił do nowego domu, do domu gdzie były dzieci, które go rozpieszczały nosząc na rę czasu aż kot nie urósł. Wtedy dzieci już nie chciały się z nim bawić a gdzieś w okolicy pojawił się kolejny miot kociąt - małych, nowych - znowu śmiesznych - idealnych dla dzieci. Więc trzeba było wymienić kotka. Tego już używanego wyrzucili pod szkołę podstawową. Kotek sobie tam mieszkał, woźna nadała mu imię żeńskie Aśka - po właścicielce, która go porzuciła…Pewnie myślała tak jak większość „ kot da sobie rade…„ dawał – przez pierwszy okres lata, było ciepło, wygrzewał się na słońcu, dzieci go głaskały … Przyszła zima, dzieci przestały wychodzić na teren szkoły, pokarm nie latał po łąkach i nie fruwał po drzewach, nie było gdzie zagrzać zamarzniętych łapek…
Znalazłyśmy go w stanie ciężkim…zimą. Diagnoza lekarza – świerzb, koci katar, anemia, FIV+.
Dziś został tylko mały fiv, jest to wirus, który przede wszystkim nie jest groźny dla człowieka, a kotu osłabia odporność. Dlatego szukamy dla niego domu niewychodzącego by ograniczyć czynniki które mogłyby powodować zachorowania.
Niestety nikt się nim nie interesuje a on potrzebuje człowieka ogromnie. Całymi dniami ociera się o nieprzyjemną kratę chodząc w jedną i w drugą stronę po 80 cm 2 wolnej podłogi w swojej klatce...Kiedy już się sam "wygłaska" siada na swoim drapaku i patrzy przez szybę na świat czekając...tylko czy jest na co czekać? Czy ktokolwiek go zauważy? Niestety u nas nie możemy zapewnić mu wolnego wybiegu po pomieszczeniu... staramy się go głaskać na tyle na ile dają nam możliwości jednak jest to zbyt mało jak dla takiego łasucha na bliskość z człowiekiem.
Prosimy osobę o dobrym sercu by zwróciła na niego uwagę – on będzie najlepszym przyjacielem jakim wtedy był jako mały kotek w rękach tych dzieci…Dajcie mu szanse.
Kocurek jest wykastrowany.

Kontakt w sprawie adopcji: