
Robinsonek młody kocurek, Łódzkie, Piotrków Trybunalski




REKLAMA
Robinsonek młody kocurek, Łódzkie, Piotrków Trybunalski
Adopcje Koty do adopcji Ogłoszenia
Za darmo
Wysłano
Ponad dwa miesiące temu
Nr ogłoszenia
RF47019799
Oferta schroniska
Nie
Kraj
Polska
Miejscowość
Wojewodztwo
Opis
Młoda, niedoświadczona kocia mama wędrowała po jednym z piotrkowskich osiedli, gubiąc swoje maleńkie kocięta. Jednego z maluszków pozostawiła przez nieuwagę w okolicach zatłoczonego parkingu.
Normalnie takie kociątko, porzucone na pastwę głodu i przenikliwego zimna, nie miałoby szans na przeżycie. Jednak mały, białoszary kocurek postanowił się nie poddawać, przetrwać za wszelką cenę i doczekać do chwili, kiedy mamusia po niego wróci.
Ale upływał dzień za dniem, a mama się nie pojawiła. Ulewne deszcze przeszły w lodowate noce, brzuszek, często pusty, skurczył się i bolał, futerko roiło się od kleszczy, brakowało maminego ciepła i czułości. Jednak maleńki kotek był dzielny i czekał wytrwale. Uciekając przed zagrożeniami i zimnem, chronił się pod maski stojących na parkingu samochodów. Nie wiedział przecież, że uruchomiona nagle maszyneria auta może pociąć na kawałki jego drobne ciałko.
Czasami tylko dopadała go samotność. Samotność zbyt wielka dla opuszczonego dziecka. W takich chwilach krańcowego osamotnienia i tęsknoty płakał rozpaczliwie, wzywając swoją mamę.
Koteczek nie wiedział jednak, że tak naprawdę nie jest sam. Że jest ktoś, kto go zauważył i kto usłyszał jego wołanie. I kto od dłuższego już czasu szuka go i próbuje mu pomóc.
Pewnego dnia kotek poczuł smakowitą woń. Miseczka z pożywieniem stała tuż przed nim. Strasznie bał się do niej zbliżyć, ale był tak bardzo głodny… Nagle usłyszał trzask. Zrozumiał, że jest uwięziony w klatce!
Jednak przerażenie nie trwało długo. Już po chwili obejmowały go czyjeś ciepłe, miękkie, łagodne dłonie. Ktoś go przytulał, głaskał z czułością i przemawiał do niego cichymi, serdecznymi słowami. Koteczek poczuł się nagle bardzo bezpieczny, spokojny i szczęśliwy. Zrozumiał, że wreszcie jest ktoś, kto się nim zaopiekuje, kto o wszystko się zatroszczy. Osamotnienie i długie dni walki o przetrwanie dobiegły końca. Teraz mógł być znowu sobą, radosnym, ufnym i beztroskim kocim dzieckiem. Przypomniał sobie, że w takich momentach wypada zamruczeć. Więc zaczął mruczeć… i już nie przestał.
Jeden z głosów powiedział: „Nazwijmy go Robinson. Na cześć słynnego rozbitka, który, zanim został wreszcie uratowany, w nieznanym sobie miejscu, w najtrudniejszych warunkach, wśród niezliczonych niebezpieczeństw, przetrwał dzięki własnej odwadze, pomysłowości, sile woli i determinacji”.
Robinson, Robinsonek, Robin, Robi, Robuś… Nasz bohaterski koteczek zasłużył na wyjątkowy dom i wspaniałych opiekunów. Jest pełnym energii, żywiołowym i ciekawskim kotkiem. Zawsze ma świetny humor i jest bardzo, bardzo pocieszny, Uwielbia się bawić, rozrabiać i polować na wszystko, co się rusza. Nikogo i niczego się nie boi. Kocha ludzi. Przepada za pieszczotami, chętnie pozwala się tulić i całować w sam pyszczek. Jest zachwycony, kiedy ktoś poś
Normalnie takie kociątko, porzucone na pastwę głodu i przenikliwego zimna, nie miałoby szans na przeżycie. Jednak mały, białoszary kocurek postanowił się nie poddawać, przetrwać za wszelką cenę i doczekać do chwili, kiedy mamusia po niego wróci.
Ale upływał dzień za dniem, a mama się nie pojawiła. Ulewne deszcze przeszły w lodowate noce, brzuszek, często pusty, skurczył się i bolał, futerko roiło się od kleszczy, brakowało maminego ciepła i czułości. Jednak maleńki kotek był dzielny i czekał wytrwale. Uciekając przed zagrożeniami i zimnem, chronił się pod maski stojących na parkingu samochodów. Nie wiedział przecież, że uruchomiona nagle maszyneria auta może pociąć na kawałki jego drobne ciałko.
Czasami tylko dopadała go samotność. Samotność zbyt wielka dla opuszczonego dziecka. W takich chwilach krańcowego osamotnienia i tęsknoty płakał rozpaczliwie, wzywając swoją mamę.
Koteczek nie wiedział jednak, że tak naprawdę nie jest sam. Że jest ktoś, kto go zauważył i kto usłyszał jego wołanie. I kto od dłuższego już czasu szuka go i próbuje mu pomóc.
Pewnego dnia kotek poczuł smakowitą woń. Miseczka z pożywieniem stała tuż przed nim. Strasznie bał się do niej zbliżyć, ale był tak bardzo głodny… Nagle usłyszał trzask. Zrozumiał, że jest uwięziony w klatce!
Jednak przerażenie nie trwało długo. Już po chwili obejmowały go czyjeś ciepłe, miękkie, łagodne dłonie. Ktoś go przytulał, głaskał z czułością i przemawiał do niego cichymi, serdecznymi słowami. Koteczek poczuł się nagle bardzo bezpieczny, spokojny i szczęśliwy. Zrozumiał, że wreszcie jest ktoś, kto się nim zaopiekuje, kto o wszystko się zatroszczy. Osamotnienie i długie dni walki o przetrwanie dobiegły końca. Teraz mógł być znowu sobą, radosnym, ufnym i beztroskim kocim dzieckiem. Przypomniał sobie, że w takich momentach wypada zamruczeć. Więc zaczął mruczeć… i już nie przestał.
Jeden z głosów powiedział: „Nazwijmy go Robinson. Na cześć słynnego rozbitka, który, zanim został wreszcie uratowany, w nieznanym sobie miejscu, w najtrudniejszych warunkach, wśród niezliczonych niebezpieczeństw, przetrwał dzięki własnej odwadze, pomysłowości, sile woli i determinacji”.
Robinson, Robinsonek, Robin, Robi, Robuś… Nasz bohaterski koteczek zasłużył na wyjątkowy dom i wspaniałych opiekunów. Jest pełnym energii, żywiołowym i ciekawskim kotkiem. Zawsze ma świetny humor i jest bardzo, bardzo pocieszny, Uwielbia się bawić, rozrabiać i polować na wszystko, co się rusza. Nikogo i niczego się nie boi. Kocha ludzi. Przepada za pieszczotami, chętnie pozwala się tulić i całować w sam pyszczek. Jest zachwycony, kiedy ktoś poś
- Wyświetlenia 31
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Dodaj komentarz
REKLAMA
Ładuje 
Ciekawostki