Klemens został podrzucony do stada kotów wolno żyjących. Przez człowieka. To oswojony, mruczący kocurek, który kompletnie nie odnajdował się na "wolności" i mocno wystraszony siedział w krzakach płacząc przeraźliwie na widok ludzi, ale bojąc się podejść... Został wykastrowany w warszawskiej Koterii. Niestety nie udało się znaleźć mu domu podczas krótkiego pobytu w Ośrodku. Wrócił w swoje krzaki. Po kilku dniach zgłosił się jednak dom chętny zaadoptować kocurka. Odłowiłam więc go z krzaków i zawiozłam do nowego domu. Niestety adopcja nie doszła do skutku. Okazało się, że Klemens źle reaguje na psy - był mocno zestresowany i nie mógł tam zostać. Nie miałam serca ponownie zostawiać płaczącego kota w krzakach... Chwilowo siedzi u mnie w dusznej i ciasnej łazience - ale bardzo pilnie szuka domu lub normalnego tymczasu /u mnie jest ponad 20 kotów!/. To rozmruczany, łagodny kot. Uwielbia siedzieć na kolanach i wtulać się w człowieka. W łazience cichutko pomiaukuje jak jest sam, widać że jest bardzo spragniony obecności człowieka. Klemens jest wykastrowany, odrobaczony i zaszczepiony. Testy na FIV/FelV - ujemne. Bezbłędnie korzysta z kuwety. Choć sprawa jest bardzo pilna, musi to być przemyślana decyzja, tak aby nie narażać więcej Klemensa na niepotrzebny stres. Klemens szuka domu niewychodzącego z zabezpieczonym balkonem/oknami. Domu bez psów. Ponieważ do innych kotów ma neutralny stosunek i nie stresuje go ich obecność, może zamieszkać w domu, gdzie jest już kot, ale może też być kocim jedynakiem, ponieważ bardzo ważny jest dla niego kontakt z człowiekiem. Kot przebywa w Górze Kalwarii. Po uzgodnieniu możliwa pomoc z transportem. Kontakt w sprawie adopcji: ,