Łódzkie podwórko – jakich wiele. Stary od lat nie używany warsztat samochodowy, zamknięty na cztery spusty z zabitymi dyktą oknami, z sypiącym się sufitem, dziurami w podłodze, zamurowanymi przejściami pomiędzy pomieszczeniami… To tu na świat przyszły Sissy i jej rodzeństwo. Sissy spadła ze strychu i chcąc się wydostać z garażu, zaklinowała się w kracie zabezpieczającej jedno z okien. Uratowali ją wezwani strażacy i mieszkająca na tej posesji dobra dusza, która nie pozwoliła oddać kociaka do schroniska. Był to sygnał, że kociaków może być na tej posesji więcej. Wnuczek jednej z lokatorek kamienicy wspiął się na dach komórek i przez jedno jedyne – niezabezpieczone okno wszedł do środka. Zobaczył dwa kociaki. Następnego dnia podjęliśmy próbę odłowienia kociąt. Z narażeniem własnego zdrowia, a nawet życia „syczki” złapała nasza wolontariuszka Asia. Pomijamy gdzie musiała wejść, czy wczołgać się, aby tym trzem diabełkom pomóc. Wiemy, że jest jeszcze jeden kociak – niestety do dziś nie udało się go zlokalizować :( Syczki to trzy ok. 8-tygodniowe kocurki – dwa czarne i jeden czarno-biały – Ptyś. Maluszki są urocze, chcą uchodzić za bardzo groźne i syczą na Dużych czyli nas. Szczególnie Ptyś – obrońca braci :) Dni mijają syczkom na jedzeniu, zabawie i leżakowaniu. Tacy to się umieją ustawić :D Syczki są odrobaczone, odpchlone, zaszczepione i szukają odpowiedzialnych domków. Zainteresowanych adopcją prosimy o kontakt mailowy lub z Moniką , tel. (po godz. 16.00).