
Trzykrotnie porzucona Ami_, Łódzkie, Łódź




REKLAMA
Trzykrotnie porzucona Ami_, Łódzkie, Łódź
Adopcje Koty do adopcji Ogłoszenia
Za darmo
Wysłano
Ponad dwa miesiące temu
Nr ogłoszenia
RF123571
Oferta schroniska
Nie
Kraj
Polska
Miejscowość
Wojewodztwo
Opis
Ile trzeba zrobić złego kotu, żeby zabić w nim wiarę w człowieka?
Amisia ma dopiero 3,5 roku a porzucono ją już trzykrotnie. Mimo wszystko wierzy i ufa...
Raz: Ami w schronisku. Adoptowana na przełomie 2011/2012. Zaczipowana, ale czip nie wpisany do żadnej bazy danych. Umowy też nie ma.
Dwa: Ami na parkingu. "Podarowano" jej wolność, o którą nie prosiła i której nie chciała. Nie umiała sobie poradzić. Amisia weszła tam, gdzie nie powinna i tak zaczęła się gehenna kota. Pięć długich dni i nocy bez wody, jedzenia, w nieogrzewanym pomieszczeniu (w styczniu). Pięć dób prób wyswobodzenia się. Pomocy nie było. Ami usłyszano po pięciu dniach.
Ami w lecznicy. Masakrycznie odwodniona, wręcz zagłodzona, futro odstaje na najmniejszej kosteczce. Szkielet, temp. 36C. Ale Ami je. Leki, kroplówki, inkubator i walczymy. Walka krótka. Ami je jak szalona. Po dwóch dobach waży "aż" 1,25 kg.
Trzy: W poniedziałek rano mamy odebrać Amisię z lecznicy. Zgodnie z obietnicami wybawicielki Ami miała mieć u niej "tymczas", leczenie, opiekę. Miała. W niedzielę o 22 przestała mieć. Zgodnie z wolą wybawicielki Ami miała zostać uśpiona albo wrócić na parking. Postawiona pod ścianą "czule" żegnam się.
Walczymy z Ami we dwie.
Dzięki lecznicy, Ami na razie może tam zostać i dochodzić do siebie. Ta lecznica jest całym Amisiowym światem. Wreszcie ciepło, pełna miseczka, pogłaszczą. Ami w lot przypomniała sobie kuwetkę, polubiła lecznicowe tymczasy: pięć kotów i psa. I fotel. Ten pokochała.
Ami jest już po badaniach krwi. Anemia, ale nic dziwnego i damy radę.
Tylko dom.
Gdzie jest ten Amisiowy wyjątkowy dom? Wyjątkowy, bo dla wyjątkowego kota.
Dla Ami, która mimo wszystko wciąż wierzy w człowieka.
Jeśli chcesz zaadoptować Ami, skontaktuj się:
Amisia ma dopiero 3,5 roku a porzucono ją już trzykrotnie. Mimo wszystko wierzy i ufa...
Raz: Ami w schronisku. Adoptowana na przełomie 2011/2012. Zaczipowana, ale czip nie wpisany do żadnej bazy danych. Umowy też nie ma.
Dwa: Ami na parkingu. "Podarowano" jej wolność, o którą nie prosiła i której nie chciała. Nie umiała sobie poradzić. Amisia weszła tam, gdzie nie powinna i tak zaczęła się gehenna kota. Pięć długich dni i nocy bez wody, jedzenia, w nieogrzewanym pomieszczeniu (w styczniu). Pięć dób prób wyswobodzenia się. Pomocy nie było. Ami usłyszano po pięciu dniach.
Ami w lecznicy. Masakrycznie odwodniona, wręcz zagłodzona, futro odstaje na najmniejszej kosteczce. Szkielet, temp. 36C. Ale Ami je. Leki, kroplówki, inkubator i walczymy. Walka krótka. Ami je jak szalona. Po dwóch dobach waży "aż" 1,25 kg.
Trzy: W poniedziałek rano mamy odebrać Amisię z lecznicy. Zgodnie z obietnicami wybawicielki Ami miała mieć u niej "tymczas", leczenie, opiekę. Miała. W niedzielę o 22 przestała mieć. Zgodnie z wolą wybawicielki Ami miała zostać uśpiona albo wrócić na parking. Postawiona pod ścianą "czule" żegnam się.
Walczymy z Ami we dwie.
Dzięki lecznicy, Ami na razie może tam zostać i dochodzić do siebie. Ta lecznica jest całym Amisiowym światem. Wreszcie ciepło, pełna miseczka, pogłaszczą. Ami w lot przypomniała sobie kuwetkę, polubiła lecznicowe tymczasy: pięć kotów i psa. I fotel. Ten pokochała.
Ami jest już po badaniach krwi. Anemia, ale nic dziwnego i damy radę.
Tylko dom.
Gdzie jest ten Amisiowy wyjątkowy dom? Wyjątkowy, bo dla wyjątkowego kota.
Dla Ami, która mimo wszystko wciąż wierzy w człowieka.
Jeśli chcesz zaadoptować Ami, skontaktuj się:
- Wyświetlenia 30
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Dodaj komentarz
REKLAMA
Ładuje 
Ciekawostki