
Tofik do adopcji, Lubuskie, Świebodzin




REKLAMA
Tofik do adopcji, Lubuskie, Świebodzin
Psy do adopcji Ogłoszenia Adopcje
Za darmo
Wysłano
Ponad dwa miesiące temu
Nr ogłoszenia
RF686632
Oferta schroniska
Nie
Miejscowość
Świebodzin
Wojewodztwo
Opis
Nazywam się Tofik to znaczy tak nazwano mnie w azylu. Moja historia, jak zresztą większości zwierząt, które tu trafiły, nie jest wesoła. Chociaż jestem młodym psem, niewielkiego wzrostu, to już wiem co to głód, chłód, brak ciepłego miejsca do spania i ból. Mój wygląd świadczy o tym, że ostatnie tygodnie, a może nawet miesiące, nie były dla mnie łatwe.
Wystające żebra, blizny po pogryzieniu, mówią same za siebie. Ludzie z azylu znaleźli mnie zmarzniętego, głodnego i ledwie żywego. Nie wiem, czy przeżyłbym kolejną, zimną noc pod gołym niebem. Najpierw zajęli się kleszczami, godzinę wyciągali ze mnie to paskudztwo. Dostałem również środek przeciw pchłom i nic mnie już nie gryzie. Później mnie odrobaczyli i dzięki temu brzuszek mnie już nie boli. Po tych wszystkich zabiegach, po których poczułem się o wiele lepiej, dostałem miskę ciepłego jedzenia. Byłem bardzo głodny, więc zjadłem wszystko w mgnieniu oka, a przy okazji się rozgrzałem. Na koniec przynieśli specjalnie dla mnie legowisko z ciepłym kocykiem. To była pierwsza noc, od dłuższego czasu, którą przespałem w cieple, nie czując głodu i w spokoju. Słyszałem, że za kilka dni, jak nabiorę sił, mają mnie zabrać do kliniki i sprawdzić, czy na nic nie choruję. Jestem zdumiony, że tak się o mnie martwią, to dla mnie nowość. To cud, że znalazłem takie miejsce, z którego nikt mnie nie przegania, nie szczuje psami. Los w końcu się do mnie uśmiechnął. Nawet nie marzyłem, że kiedyś ktoś da mi tyle miłości, zaopiekuje się mną i będzie się o mnie tak troszczył. Jak widać marzenia się spełniają. Odezwę się jeszcze do Was, jak tylko będę w pełni sił i będę gotowy do adopcji.
Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie,
Wystające żebra, blizny po pogryzieniu, mówią same za siebie. Ludzie z azylu znaleźli mnie zmarzniętego, głodnego i ledwie żywego. Nie wiem, czy przeżyłbym kolejną, zimną noc pod gołym niebem. Najpierw zajęli się kleszczami, godzinę wyciągali ze mnie to paskudztwo. Dostałem również środek przeciw pchłom i nic mnie już nie gryzie. Później mnie odrobaczyli i dzięki temu brzuszek mnie już nie boli. Po tych wszystkich zabiegach, po których poczułem się o wiele lepiej, dostałem miskę ciepłego jedzenia. Byłem bardzo głodny, więc zjadłem wszystko w mgnieniu oka, a przy okazji się rozgrzałem. Na koniec przynieśli specjalnie dla mnie legowisko z ciepłym kocykiem. To była pierwsza noc, od dłuższego czasu, którą przespałem w cieple, nie czując głodu i w spokoju. Słyszałem, że za kilka dni, jak nabiorę sił, mają mnie zabrać do kliniki i sprawdzić, czy na nic nie choruję. Jestem zdumiony, że tak się o mnie martwią, to dla mnie nowość. To cud, że znalazłem takie miejsce, z którego nikt mnie nie przegania, nie szczuje psami. Los w końcu się do mnie uśmiechnął. Nawet nie marzyłem, że kiedyś ktoś da mi tyle miłości, zaopiekuje się mną i będzie się o mnie tak troszczył. Jak widać marzenia się spełniają. Odezwę się jeszcze do Was, jak tylko będę w pełni sił i będę gotowy do adopcji.
Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie,
- Wyświetlenia 16
Ogłosznie dodał/a
- Osoba prywatna
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Dodaj komentarz
REKLAMA
Ładuje 
Ciekawostki