Antoś - do adopcji, Świebodzin
Koty do adopcji Adopcje Ogłoszenia
Za darmo
Wysłano
Ponad dwa miesiące temu
Nr ogłoszenia
RF167189
Oferta schroniska
Nie
Miejscowość
Świebodzin
Opis
Nazywam się Antoś. Jestem około 6-miesięcznym kociakiem. Mnie i dwójkę mojego rodzeństwa: Alberta i Amelkę zostawiono w kartonie na przystanku w Rusinowie. Było zimno, ciemno, nie było z nami naszej mamy i bardzo baliśmy się co z nami będzie. W końcu ktoś po nas przyjechał, wsadził do samochodu i przywiózł do azylu. Nareszcie było nam ciepło i przyjemnie. Dostaliśmy też jeść, chociaż na początku nie bardzo wiedzieliśmy jak się zabrać do tych smakołyków. Pomalutku nasza nowa opiekunka podkładała nam pod noski małe kawałeczki mięska i tak nauczyliśmy się samodzielnego jedzenia.
Z załatwianiem swoich potrzeb poszło nam o wiele łatwiej, od razu wiedzieliśmy do czego służy kuweta. Takie z nas mądre kociaki. Po paru dniach jednak poczuliśmy się źle, ropiały nam oczka i straciliśmy apetyt. Od razu nasi opiekunowie zawieźli nas do weterynarza. Okazało się, że musieliśmy przemarznąć w tą zimną noc, zostawieni na przystanku. Po paru dniach brania leków wszystko jednak wróciło do normy. Znów byliśmy zdrowi i wrócił nam apetyt. Zostaliśmy też zaszczepieni i odrobaczeni. Amelka i Albert maja już nowe domki, ja wciąż czekam na kochającego opiekuna. Mi marzy się taki domek, w którym będą się mną opiekować, troszczyć się o mnie i stanę się członkiem czyjejś rodzinki. Bardzo bym tego chciał, może czekam właśnie na Ciebie?
Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie
Z załatwianiem swoich potrzeb poszło nam o wiele łatwiej, od razu wiedzieliśmy do czego służy kuweta. Takie z nas mądre kociaki. Po paru dniach jednak poczuliśmy się źle, ropiały nam oczka i straciliśmy apetyt. Od razu nasi opiekunowie zawieźli nas do weterynarza. Okazało się, że musieliśmy przemarznąć w tą zimną noc, zostawieni na przystanku. Po paru dniach brania leków wszystko jednak wróciło do normy. Znów byliśmy zdrowi i wrócił nam apetyt. Zostaliśmy też zaszczepieni i odrobaczeni. Amelka i Albert maja już nowe domki, ja wciąż czekam na kochającego opiekuna. Mi marzy się taki domek, w którym będą się mną opiekować, troszczyć się o mnie i stanę się członkiem czyjejś rodzinki. Bardzo bym tego chciał, może czekam właśnie na Ciebie?
Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie
- Wyświetlenia 21
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Dodaj komentarz